#025 Na serio o żartach. Poczucie humoru od A do Z

#025 Na serio o żartach. Poczucie humoru od A do Z

Czy mózg ma poczucie humoru? Czemu niektóre dowcipy nas śmieszą, a inne zupełnie nie? I dlaczego humor to całkiem poważna sprawa.

Ktoś kiedyś powiedział, że tłumaczenie dowcipu jest jak sekcja żaby. Nikomu się nie podoba, a żaba przy tym umiera. I ja w tym odcinku podejmuję się tego zadania. Zadania z góry skazanego na porażkę. Ale czego się nie robi dla dobra nauki. Dlatego robię dziś sekcję humoru i rozkładam go na czynniki pierwsze. Mam przy tym nieśmiałą nadzieję, że to nie są flaki z olejem. Tym bardziej flaki żaby. Fuj.


Poczucie humoru – ewolucja wiedziała, co robi

Po pierwsze śmiech to jest coś, co dzielimy z innymi zwierzętami. Psy, małpy, a nawet szczury pohukują w pewien specyficzny sposób. Specyficzny i zrozumiały dla innych przedstawicieli swojego gatunku. Po co to robią? Żeby sobie ułatwić kontakt z innymi. Zazwyczaj śmieją się, by prezentować pokojowe zamiary. Heheszkują, żeby pokazać innym, że mają dobre intencje, chcą razem coś porobić, pobawić się, ale przy tym „agresja zero”.

My też tak się śmiejemy. W czasie rozmowy wrzucamy haha albo hehe, żeby tworzyć wyluzowaną atmosferę. Śmiech może towarzyszyć śmiesznym sytuacjom, ale często to działa w drugą stronę. To śmiech wprowadza radosny nastrój. No i najlepiej jest, gdy pojawia się dodatnie sprzężenie zwrotne. Jeśli ten mechanizm dobrze zadziała, to kończy się zakwasami mięśni międzyżebrowych i przepony. Takie są koszty śmiechu. Ale zyski – dużo wyższe. Bo śmiech to zdrowie: i fizyczne, i psychiczne.

Heheszki na zdrowie

Porządna porcja śmiechu obniża stres i jego niekorzystny wpływ na zdrowie. Śmiech wspiera układ odpornościowy, a nawet obniża ryzyko zawału albo wylewu, bo daje zdrowy wycisk układowi sercowo-naczyniowemu. Śmiech powoduje też wydzielanie tzw. hormonów szczęścia: dopaminy, serotoniny i endorfin. Dobrze, koniec promocji śmiechu, bo przecież jest zupełnie nie potrzebna. Kto przy zdrowych zmysłach unika albo nie lubi śmiania się?

Najważniejsze, co tu trzeba podkreślić, to społeczny charakter śmiechu. I u zwierząt, i u ludzi. Jasne, możemy się chichrać przed telewizorem albo do książki. Ale zazwyczaj śmiejemy się do innych i z innymi.

To teraz przejdźmy do humoru. Bo okazuje się, że humor to inteligentne rozwinięcie śmiechu. Wbrew pozorom, potrzeba dużo zasobów poznawczych, żeby wymyślać i rozumieć dowcip. Ale o tym za chwilę.

Nieporadny = niegroźny = śmieszny

Zauważmy, że każdy dowcip, czy słowny czy rysunkowy jest wymyślany przez kogoś dla kogoś. Szukałam przez chwilę w głowie, czy jest jakiś wyjątek od tej reguły. Czy śmieszy nas coś, co nie powstało po to, żeby było śmieszne? Widzę jeden taki obszar – to zwierzęta. Wiadomo, internet powstał właśnie po to, żeby nabijać się z kotów.

Zwierzęta nas śmieszą, ale mam takie przypuszczenie, że śmieszą nas najbardziej, gdy przypominają jakieś głupkowate zachowania ludzi. Bo już mrówki i węże takiego efektu nie dają. Mamy w głowie zamontowany program, który sprawia, że rozbawiają nas niepoważne, nieporadne zachowania innych. Czy to ludzi, czy to zwierząt właśnie.

I to znów sprowadza mnie do tego wątku społecznego. Głupkowate i nieporadne zachowania innych śmieszą nas, żebyśmy się do tych żałosnych ludzi nastawili łagodnie, a nie wrogo. Żebyśmy się pośmiali, ale potem jednak pomogli wstać z kałuży i posprzątali skórki od bananów. Śmiejemy się z głupoty, żeby się nie zezłościć. Całkiem sprytny bezpiecznik od Matki Natury.

Poczucie humoru w służbie wrogości

Człowiek to taka przewrotna bestia, że potrafi odwrócić kota ogonem. Czyli wykorzystać prospołeczny śmiech i żart, żeby innych pomniejszyć, wykpić, oczernić. Wystarczy, że podzieli świat na my i oni. Śmiejemy się z innych, żeby zacieśnić więź wewnątrz naszej grupy. Proste. A co najważniejsze bardzo skuteczne.

Znasz dowcipy o policjantach, ruskich, blondynkach albo politykach? Na pewno. I tu działa dokładnie ten mechanizm. My vs oni. Pośmiejmy się z innych, to będzie nam tu razem przyjemniej.

Mówiłam, że humor zacieśnia więzi? Mówiłam. Ale nie mówiłam, że zacieśnia więzi ze wszystkimi. Raczej działa w najbliższym kręgu.

Poczucie humoru hartuje zwoje mózgowe

To teraz j popatrzmy, co się dzieje z mózgiem, gdy słuchasz dowcipu. Możesz się go spodziewać, bo ktoś zaczyna „Hej, opowiem ci kawał.” Ale możesz też oglądać kabaret, standup albo komedię i odpowiednia intonacja oraz timing sprawi, że twój mózg i tak wyłapie początek gagu. Chodzi o to, że ktoś zaczyna przedstawiać jakąś sytuację.

Mózg wyobraża sobie tę scenę. Tworzy na chwilę wyimaginowany świat, czeka, jak rozwinie się akcja i liczy, że będzie miała sens. Bo musisz wiedzieć, że mózg kocha logikę i związki przyczynowo-skutkowe. Gdy puenta nie pasuje do początku opowieści, w mózgu tworzy się napięcie, oczekiwanie, że coś tu musi się wyjaśnić, dopełnić. Tylko trzeba się wysilić i znaleźć inne, lepiej pasujące, zrozumienie całości.

I uff, wreszcie zapala się żaróweczka. W mózgu wszystkie elementy znów składają się w sensowną całość. Wspaniale. Tak wspaniale, że układ nagrody odpala na całego. Zasługujesz na nagrodę, miłe uczucie, satysfakcję, bo twój mózg musiał się skupić i rozwiązać problem. To w końcu była całkiem niezła gimnastyka. Wesołość opłaca ten wysiłek, żeby chciało ci się znów go przy innym żarcie włożyć.

Dopaminowa nagroda za trudy

Opisałam tu coś, co dzieje się w mgnieniu oka. Zazwyczaj w mgnieniu oka. Bo czasem dowcip potrafi siadać nawet dobę. Sama usłyszałam kiedyś „pamiętasz ten dowcip z wczoraj? Rano go wreszcie zrozumiałam”. Dla mózgu dowcipy to po części trochę takie zagadki. Dlatego najbardziej męczy się przy nich kora czołowa – siedlisko naszych najbardziej rozwiniętych funkcji poznawczych.

Gdy przychodzi rozwiązanie, a z nią dopaminowa nagroda, to dochodzi do tego cała emocjonalna reakcja – zarządzana głównie przez układ limbiczny. No i jak dobrze pójdzie pojawia się i śmiech. Zauważ, że najwięcej śmiejemy się z dowcipów w towarzystwie. Bo jak już wiemy, śmiech jest więziotwórczy i prospołeczny.

Zrozumienie dowcipu daje dużo satysfakcji, bo mózg znajduje upragnione rozwiązanie. Może znasz takie określenie Aha-moment. Chwila, gdy wpadasz na rozwiązanie jakiegoś problemu. To właśnie dzieje się za każdym razem, gdy załapiesz puentę dowcipu. Takie sytuacje nazywa się wtedy “Ha-ha moments”.

Zauważ, że najbardziej śmieszne są te żarty, gdy dojście do sedna troszkę ci zajmuje. Jeśli coś jest bardzo oczywiste, to nie jest śmieszne. Bo dla mózgu to za słabe wyzwanie. Nie musi się postarać, więc i nagroda w postaci rozśmieszenia nie przychodzi. Jeśli mało rzeczy cię śmieszy, to nie musi oznaczać, że nie masz poczucia humoru. Może tak po prostu być, że już za dużo wiesz i jesteś za bardzo inteligentna/y. Takie są właśnie koszty geniuszu – trudno cię rozbawić.

Bibliografia:

  1. Humor, Laughter, and Those Aha Moments, “On the Brain. The Harvard Mahoney Neuroscience Institute Letter”, Spring 2010, Vol. 16, No. 2
  2.  The Use of Bright and Dark Types of Humour is Rooted in the Brain, Papousek, I., Ruch, W., Rominger, C. et al.  Sci Rep 7, 42967 (2017)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

buymecoffe.to

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Newsletter

Książki

Ostatnie wpisy

Ula Dąbrowska

Autorka. Biolożka, dziennikarka i pisarka.

Zajmuję się popularyzacją nauki. Najwięcej uwagi poświęcam mózgowi, neuronauce, ewolucji człowieka i psychologii. Prowadzę Podcast o Mózgu. Na początku 2021 r. ukazała się moja najnowsza książka Życie towarzyskie mózgu. 21 powodów, by być z ludźmi. W 2019 r. jako współautorka opublikowałam dwie książki: Spa dla Umysłu i Emo Notes.

Wyszukiwarka