#019 Pamiętaj, by nie zapomnieć
Pamięć to fundament naszej tożsamości. Jesteśmy tym, co pamiętamy. Ale pamiętamy na różne sposoby: na chwilę i na zawsze, świadomie i nieświadomie, wiernie i fałszywie.
Powyższym tytułem trochę się z czytelnikiem drażnię. No bo przecież zawsze chcemy pamiętać, a często wychodzi zupełnie inaczej. Na szczęście możemy część naszej pamięci scedować na zasoby zewnętrzne: notesy, kalendarze, powiadomienia w telefonach.
Pamięć ma wiele wcieleń i z każdym warto się zaprzyjaźnić. Zapamiętujemy fakty (lepiej lub gorzej, ale zawsze choć trochę) i ważne dla nas chwile. Zapamiętujemy też, jak zmienić uszczelkę albo zapleść warkocz. To trudno opowiedzieć, ale i tak gromadzimy tę wiedzę w naszych mentalnych archiwach.
Pamięć proceduralna, epizodyczna i semantyczna. Czym się różnią? Do czego nam służą? I jak je wzmacniać? O tym w najnowszym odcinku.
Czym jest pamięć? I gdzie mieszka?
Na pierwsze pytanie odpowiedź jest prosta i trudna jednocześnie. Prosta, bo w mózgu wszystko opiera się na połączeniach międzyneuronalnych. Neurony, czyli komórki nerwowe, pracują przez to, że się wzbudzają. To znaczy, przekazują impuls nerwowo-biochemiczny. Żadna komórka nerwowa nie pracuje sama, sama z siebie nie ma żadnej racji bytu. Komórka nerwowa ma sens tylko wtedy, kiedy przekazuje impuls, czyli informację innej komórce. Od tego, jak dane komórki, czy zespoły komórek są ze sobą połączone zależy cała praca mózgu. Wszystko, totalnie wszystko.
I pamięć nie jest w tej kwestii żadnym wyjątkiem. Pamięć to utrwalone, można powiedzieć stabilne, połączenia między neuronami. Takie, które zostaje z nami na długo, czasem na zawsze. Jeśli tworzysz jakieś wspomnienie, albo zapamiętujesz informację, to znaczy, że gdzieś w twoim mózgu powstało trwałe połączenie kilku komórek. A znając skalę, jaka obowiązuje w mózgu, to raczej nie kilku, ale kilkunastu, kilkudziesięciu, kilkuset albo kilku tysięcy komórek.
Taki ślad pamięciowy w mózgu ma nawet swój osobny termin. To engram. Nie mylić z gramami, czyli jednostką wagi. Bo engram to biologiczna jednostka zapamiętywania. Jak bit informacji w komputerach. Można powiedzieć, że kupujemy cukier na gramy, a informacje zapamiętujemy w engramach. No i teraz możemy gładko przejść do drugiej kwestii. Czyli gdzie ta pamięć jest gromadzona.
Neuronaukowcom udało się ustalić na pewno, że do uczenia się, zapamiętywania i przypominania konieczne są co następujące obszary w mózgu. To hipokamp, ciało migdałowate, prążkowie, móżdżek i kora czołowa. To tak w wielkim skrócie. A teraz czas na rozwinięcie.
Jak działa zapamiętywanie?
W nauce utrwalił się dość sensowny podział na pamięć krótkotrwałą i długotrwałą. To jasne i naturalne podejście. Tak właśnie działamy na co dzień. Powiedzmy, że trafiam na jakieś anglojęzyczne słowo, którego nie znam i nawet nie wiem, jak je wymówić. Niech to będzie np. putamen.
Pierwsze słyszę, ale powtarzam sobie w myśli putamen, putamen, putamen, wpisuję do wyszukiwarki, sprawdzam wymowę, znaczenie i tłumaczenie na polski. Mogę to wszystko robić, korzystając z pamięci krótkotrwałej. Przecież nie znam tego słowa, a jednak na chwilę jestem w stanie je sobie obracać w myślach. Tyle, że jeśli coś mnie rozproszy, to putamen uleci błyskawicznie z mojej głowy. Ale jeśli to dla mnie ważne, to mogę przez chwilę przechowywać wygląd tego słowa i jego brzmienie na mentalnym pulpicie, żeby coś dalej z tym kawałkiem nowej wiedzy zrobić. I jak dobrze pójdzie, to słowo zapisze się w mojej głowie na dłużej w pamięci długotrwałej. A jak nie, to sprawdzę je za kilka dni znów, kiedy trafię na nie w jakimś tekście. Na pewno znasz ten proces z własnego doświadczenia.
Pamięć krótkotrwała
Pamięć krótkotrwała działa tak do 20 sekund i mówi się, że może przechowywać do siedmiu kąsków informacji. To jest bardzo umowna liczba. Bo przecież nie byłabym w stanie przechowywać siedmiu takich totalnie nowych słów w obcym języku w mojej głowie. Może siedem rzeczy, które mam kupić w sklepie. Może siedem cyfr. Ale siedem zupełnie nowych słów, to już nie. No a liczę, że moja pamięć krótkotrwała nie jest bardzo upośledzona względem normy. Co ważne, i co już wspomniałam, pamięć krótkotrwała jest bardzo podatna na rozproszenia. To dlatego zdarza nam się iść po coś do drugiego pokoju i w drodze zapomnieć, po co cała ta eskapada właściwie była.
Pamięć krótkotrwała jest bardzo ulotna i w dużej mierze pokrywa się z tym, co nazywamy myśleniem. Badania rezonansu magnetycznego to potwierdzają. Zarówno myślenie jak i trzymanie kilku informacji w pamięci krótkotrwałej dzieje się w płatach przedczołowych. To działa tak, że po prostu wyświetlamy sobie na mentalnej tapecie jakieś informacje, powiedzmy, że te siedem kąsków, siedem obiektów, obrazów, czy słów. Tylko siedem na raz i tylko przez maksymalnie 20 sekund. Powiem ci, że nie za dużo, jak na mój gust i moje potrzeby.
Dodam, że naukowcy wyróżniają jeszcze pamięć ultrakrótką. To jest pamięć naszych zmysłów. Utrzymuje się zaledwie pół sekundy. To jest to, co czujemy przez chwile na skórze po dotknięciu. Taki cień dotyku, powidok, posmak. Trwa to dosłownie chwilkę, ale jest potrzebne, aby mózg miał okazję zarejestrować, że jakiś bodziec został odebrany przez zmysł. Trzeba podkreślić, że pamięć ultrakrótka to raczej kwestia percepcji niż zapamiętywania.
Pamięć długotrwała, czyli wszystko, co gromadzimy
Wszyscy chcemy mieć świetną pamięć, a już na pewno nie chcemy tracić pamięci. Ale co to właściwie znaczy.
Pamięć długotrwała dzieli się na dwa podtypu – pamięć świadomą, deklaratywną i nieświadomą, niedeklaratywną. Albo jeszcze inaczej na pamięć jawną i utajoną. Swoją drogą podoba mi się ta nazwa, bo taka utajona pamięć brzmi jak jakaś niewykorzystana moc, z której możemy zacząć czerpać, jeśli zdamy sobie z niej sprawę. I coś w tym jest, ale opowiem o tym pod koniec odcinka.
Pamięć jawna – wiemy, że wiemy
Pamięć jawna to wszystko, o czym potrafimy opowiedzieć, z czego zdajemy sobie sprawę. Wiemy, że wiemy i potrafimy odtworzyć.
Dzieje się tak dzięki pracy hipokampu, który konsoliduje wrażenia i przekierowuje je do pamięci długotrwałej w korze czołowej. Tam gromadzą się nasze wspomnienia. No i teraz na przykład powiem „Paryż”. Od razu w twojej głowie otwierają się najróżniejsze szufladki. Co to jest? Gdzie? Itd. Część z tych informacji to fakty, a część to będą jakieś wspomnienia.
Jedna rzecz to wiedzieć, że Paryż to stolica Francji, że jest tam Luwr, Mona Lisa, Katedra Notre Dame i Wieża Eiffle’a. Wszystko jasne, ale założę się, że możesz w pamięci przechowywać także inne skojarzenia. Tak jest z pamięcią długotrwałą. Po części to encyklopedia, a po części kronika czy niekończący się reportaż z życia. Psychologowie i naukowcy nazywają to odpowiednio pamięcią semantyczną, czyli faktograficzną oraz pamięcią epizodyczną, czyli autobiograficzną.
Fakty, daty, nazwiska i nazwy
No i wiadomo, na czym zależy nam od dzieciństwa najbardziej. Na szybkim przyswajaniu wiedzy, czyli faktów. Wspomnienia są fajne, ale robią się same, czy tego chcemy, czy nie. Co innego wiedza faktograficzna. Sama trochę wpada, jeśli nas jakaś rzecz interesuje, ale dużo częściej musimy się wysilić.
Uświadamiamy sobie to z chwilą, kiedy przestąpimy próg szkoły. I szybko orientujemy się, że kto ma z urodzenia dobrą pamięć faktograficzną, ten ma łatwiej w standardowym systemie edukacyjnym. I o tym najczęściej myślimy, gdy mówimy, że chcielibyśmy mieć lepszą pamięć.
W tym miejscu mam dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka: nie ma żadnej cudownej metody, która pozwoliłaby uczyć się bez wysiłku. Sorry. Pamięć faktograficzna, encyklopedyczna, czy jak mówią inni – semantyczna – to stosunkowo młody wynalazek Matki Natury i kosztuje mózg sporo wysiłku.
Ale jest też dobra wiadomość. Mózg jest elastyczny i można go wyćwiczyć w uczeniu się, zapamiętywaniu. Są trzy rzeczy, które pomagają zapamiętywać. To po pierwsze powtarzanie, po drugie integrowanie nowego z tym, co już wcześniej wiemy, a po trzecie powtarzanie. No wiem, słaby żarcik. Ale taka jest prawda. Repetitio est mater studiorum.
Pamięć autobiograficzna – magia wspomnień
Tymczasem jeszcze parę słów o pamięci autobiograficznej, zwanej też pamięcią epizodyczną.
Jedni pamiętają więcej, drudzy mniej. Jedni lubią wspominki, inni żyją tylko przyszłością. Jest jedna rzecz, którą chciałabym tutaj podkreślić. Pamięć autobiograficzna to jest artystka, a nie księgowa.
Ja wiem, że chciałoby się wierzyć, że to, co zapamiętujemy to najczystsza prawda, samiuteńka prawda. Przecież, gdy wspominamy jakieś wydarzenie, to jesteśmy tego całkiem pewni „tak było! To powiedziałeś! To on zrobił! Taaaaaka ryba”. No ale niestety, nasza pamięć nie działa jak kamera. Jest raczej kreatywnym montażystą, który jak nie ma jakiegoś ujęcia, to sobie dorobi.
Jeśli interesuje Cię temat fałszywych wspomnień, to więcej informacji znajdziesz w osobnym wpisie: Fałszywe wspomnienia. Jak mózg to robi?
Tajemnice pamięci – nie wiesz, że wiesz
A na koniec zostawiłam najbardziej tajemniczy aspekt pamięci. To pamięć utajona, niedeklaratywna. Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że dużo, może nawet większość rzeczy zapamiętujemy w sposób nieświadomy. A jednak gdy mówimy o pamięci, to myślimy raczej o tym, co potrafimy ująć w słowa, czyli to, czego jesteśmy świadomi.
Pamięć ruchowa – ciało umie, choć głowa nie rozumie
Ale to naprawdę nie wszystko. Przecież wiele rzeczy, które robimy, w ogóle nie poddają się narracji. Możemy próbować, ale to trochę bez sensu.
Weźmy takie jeżdżenie na rowerze, zaplatanie warkocza, zawijanie sushi, a nawet zakładanie skarpetek. To nie są umiejętności wrodzone. Żeby je umieć, musimy się nauczyć. Czyli przechowywać gdzieś w pamięci schematy działania. Ale w przeciwieństwie do stolic europejskich państw, nie jesteśmy w stanie przywoływać z pamięci i recytować przepisu na wiązanie sznurowadeł.
Psychologowie nazywają to pamięcią proceduralną. To część pamięci niejawnej, choć tu ta nazwa trochę nie pasuje. No bo wiemy, że umiemy jeździć na rowerze. Nie wiemy tylko, jak to opisać. To dlatego, że nie uczyliśmy się tego przez język mówiony, ale przez ciało. Taką wiedzę gromadzimy w prążkowiu i mużdżku. O formowaniu się schematów ruchowych i nawyków opowiedziałam w odcinku #013 Neurobiologia Nawyku.
Utajona – tak oczywista, że ukryta
Pamięć niedeklaratywna, utajona to wszystkie rzeczy, które umiemy robić, choć nie do końca wiemy, że umiemy. Ale mnie najbardziej fascynuje ta całkiem utajona pamięć, czyli te wszystkie rzeczy, których się nieświadomie nauczyliśmy i nieświadomie powtarzamy.
Naukowcy też się teraz tym ekscytują, szczególnie w kontekście tzw. uczenia się społecznego. Okazuje się, że nasiąkamy wiedzą, schematami zachowania i myślenia, w sposób dużo bardziej nieświadomy niż nam się zdaje. Tak się dzieje w dzieciństwie, ale nie tylko.
Powiedzmy, że wychowujesz się w standardowej polskiej rodzinie. Mama uczy cię, żeby mówić dzień dobry, dziękuję i przepraszam. To zauważasz – i ona, i ty, wiecie, że tego jesteś uczony, uczona. Ale żadne z was nie zauważa, jak wiele rzeczy uczysz się od małego na temat relacji międzyludzkich i praw rządzących interakcjami.
Weźmy na przykład to, jak blisko podchodzisz, gdy się z kimś witasz. Mama mówiła, że masz spojrzeć w oczy, wyciągnąć rękę i się uśmiechnąć. Ale pewnie nie powiedziała, że masz stanąć najpierw w odległości dwóch metrów, a potem jeszcze się zbliżyć, żeby uścisnąć dłoń. Tę prostą choreografię przyjmujemy w dzieciństwie w przybliżonej wersji i zupełnie nie wiemy, że w ogóle tak się nauczyliśmy i tak to powtarzamy.
Powitalna choreografia pozostaje zapisana w naszej pamięci utajonej. Do czasu, gdy nie zdarzy nam się pojechać do jakiegoś południowego kraju, gdzie powitanie odbywa się na odległość pięciu centymetrów, często z dużym kontaktem fizycznym. Nagle okazuje się, że coś robiliśmy w szczególny sposób, ale można inaczej. I tak utajony schemat staje się jawny.
Bibliografia:
Neuronauka poznawcza. Jak mózg tworzy umysł. Piotr Jaśkowski, Vizja Press&IT
Brak komentarzy