#011 Neuroplastyczność wymiata
Neuroplastyczność to świetna sprawa. To zdolność mózgu do zmieniania się. Dzięki neuroplastyczności twój mózg, a co za tym umysł, jest w stanie nieustannie dostosowywać się do otoczenia.
To naprawdę dobra wiadomość. Bo zmienia się nie tylko świat, ale nasze centrum dowodzenia także. Mamy wszystko, co potrzeba, żeby nadążać. Mózg jest niezwykle plastyczny – to jego wrodzona jakość, która sprawia, że możemy się nieustannie aktualizować.
Jest tylko mały haczyk. Trzeba na to pozwolić. Nasz mózg jest w stanie robić wiele wbrew naszej woli albo poza naszą świadomością. Ale akurat nie to. Gdy przychodzi do uczenia się, musimy współpracować. Neuroplastyczność pokazuje, na co ją stać, jeśli jej na to pozwolimy.
Czemu uczenie się jest trudne? Dlaczego dzieci mają łatwiej? Co w głowie się dzieje, gdy zgadzamy się na wprowadzenie aktualizacji? Jak wspomagać neuroplastyczność? O tym wszystkim w najnowszym odcinku podcastu.
Permanentna aktualizacja
Neuroplastyczność działa jak wgrywanie coraz to nowych aplikacji na smartfon. Albo jak odpalanie aktualizacji na komputerze. Rezygnacja z neuroplastyczności jest jak praca na Windows 95 w 2021 roku. Można, ale po co?
Przepis na neuroplastyczność jest dość prosty. Wystarczy nieustannie się uczyć, robić nowe rzeczy, wystawiać siebie na różnorodne bodźce. Przepis na zrujnowanie swojej neuroplastyczności też jest bardzo prosty: tym razem to rutyna, ubogie środowisko, trzymanie się utartych schematów i niedosypianie.
Pogmatwanie z poplątaniem
Neuroplastyczność to zdolność mózgu do reorganizacji, tworzenia nowych połączeń i nowych szlaków obiegu informacji. Czyli na upartego chodzi o stare dobre uczenie się. No ale umówmy się, że neuroplastyczność brzmi lepiej.
Mamy w mózgu 86 miliardów komórek nerwowych. Każda z tych komórek może tworzyć nawet 10 tysięcy połączeń z innymi komórkami. Gdy sobie te liczby pomnożymy, dostajemy takie wartości, od których kręci się nomen-omen w głowie. Ale co najważniejsze te liczby to nie najważniejsza rzecz. Przecież gdyby wrzucić 86 miliardów komórek nerwowych do garnka, to jeszcze żaden mózg z tego się nie zrobi. Bo cała magia tkwi nie tyle w ilości, ile w tym, że te komórki łączą się ze sobą w przemyślany sposób. I co więcej są w stanie się ze sobą komunikować.
Komórki nerwowe nie tyle się ze sobą łączą, co jedynie spotykają. I to miejsce spotkania nazwano synapsą. Synapsa to przestrzeń styku między jedną komórką nerwową a drugą. I właśnie w przestrzeni tej synapsy komórki nerwowe komunikują się za pomocą neuroprzekaźników. Każda komórka nerwowa może mieć taką przestrzeń komunikacji nawet z 10 000 innych komórek.
Za każdym razem, gdy coś czujesz, myślisz albo robisz, aktywują się tysiące, setki tysięcy, a może miliony komórek nerwowych. Informacje o bodźcach, myśli, czy polecenia z mózgu zależą właśnie od komunikacji między neuronami. Od tego, co dzieje się w synapsach. Sam opis tych wszystkich połączeń i możliwości jest praktycznie nie do zrobienia, choć naukowcy trudzą się i mozolą. A żeby to wszystko jeszcze skomplikować, mózg cały czas te połączenia zmienia i aktualizuje. I właśnie ta zdolność do tworzenia nowych połączeń między komórkami to nasza ukochana neuroplastyczność.
Potencjalnie genialne bobasy
Cała ta zabawa zaczyna się już w okresie płodowym. Wtedy już powstaje i rozwija się mózg. Co więcej rodzimy się ze 100 miliardami neuronów, czyli jest ich więcej niż w dorosłym życiu. Ale uwaga! Synaps jest już dużo dużo mniej niż u dorosłego. Neurony nie są tak dobrze ze sobą połączone, co widać gołym okiem, bo noworodek to naprawdę głupiutki człowiek. Co szybko się zmienia, bo w pierwszych trzech latach życia zachodzą niewiarygodne zmiany w mózgu.
Neuroplastyczność na turbodoładowaniu
Neuroplastyczność w dzieciństwie działa na turbodoładowaniu. Ta niezwykła zdolność mózgu sprawia, że człowiek rodzi się całkiem bezbronny i ledwo świadomy, a po kilkunastu latach jest w stanie żyć na wszystkich szerokościach geograficznych. Nie dość na tym, prawie 250 osób żyło lub żyje na orbicie ziemskiej na międzynarodowej stacji kosmicznej. I do tego ludzki mózg też jest w stanie się przystosować. Przynajmniej mózg niektórych osób.
Człowiek rodzi się z ogromnym potencjałem w mózgu: każde zdrowe niemowlę jest wyposażone w mózgowe oprogramowianie, które jest w stanie nauczyć się każdego występującego na kuli ziemskiej języka. Jednocześnie przez kilkanaście lat mały, a potem trochę większy człowiek uczy się ogromnej liczby faktów. Ale to jeszcze nic.
Mózg jak gąbka
Dzieci prócz encyklopedycznej wiedzy przyswajają nieskończoną liczbę informacji o świecie, prawach fizycznych i zasadach obowiązujących w rodzinie i społeczeństwie. Jednocześnie uczą się mistrzowsko zarządzać swoim ciałem, czy to w sporcie, czy grając na przykład na jakimś instrumencie.
Mózg dziecka jest jak gąbka, która zasysa wiedzę i informację w każdej sekundzie, gdy nie śpi. To główne zadanie malucha – uczyć się, przygotowywać siebie do życia w dorosłości. To, jak umysł dziecka jest niewiarygodnie chłonny, potrafi zadziwić niejednego dorosłego.
Nic nie trwa wiecznie
Zasysanie wiedzy niczym gąbka kończy się wraz z okresem dorastania. Mózg pozostaje plastyczny, ale już nie turboplastyczny. Z tego powodu, jeśli chcesz mówić w obcym języku bez akcentu, zostać zawodowym muzykiem albo zawodowym sportowcem, to zacznij we wczesnej podstawówce. A na pewno nie po 12 roku życia.
Okienko turboplastyczności ma swoją datę przydatności. To zła wiadomość, ale dobra jest taka, że jako-taka (czyli i tak niesamowita) neuroplastyczność zostaje z nami do końca życia.
Neuroplastyczność po grobową deskę
Kiedyś myślano, że podobnie jak zwierzęta, rozwijamy się do osiągnięcia dojrzałości i to koniec naszych intelektualnych podbojów. Pokutowało przeświadczenie, że czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.
Po pierwsze neurolodzy twierdzili, że w mózgu dorosłego człowieka nie powstają nowe neurony. Myślano też, że jedyne, co się z mózgiem w dorosłości dzieje to degeneracja. Przykra perspektywa, nie uważasz? Na szczęście dziś wiemy, że całkiem nieprawdziwa.
Neurogeneza, czyli narodziny neuronów jest możliwa. Udowodniono, że nowiutkie neurony pojawiają się u dorosłych ludzi w hipokampie i opuszce węchowej, a są podejrzenia, że neurogeneza może zachodzić w najróżniejszych częściach mózgu. Może nawet ważniejsza niż neurogeneza jest właśnie neuroplastyczność. Tworzenie nowych połączeń, czyli nowych synaps i nowych szlaków obiegu informacji jest możliwe do późnej starości.
Stare dobre uczenie się
Uczenie się to jest właśnie to: tworzenie nowych połączeń między neuronami. Obwody w mózgu można przyrównać do sieci drogowej. Niektóre połączenia są szerokie i często używane jak autostrady czy drogi szybkiego ruchu. Inne połączenia przypominają raczej puste jednopasmowe podmiejskie ulice. Są też całkiem słabe połączenia jak ledwo wydeptane ścieżki w lesie.
Neuroplastyczność sprawia, że mapa tych połączeń może się zmieniać – jest plastyczna. Gdy się czegoś nowego uczymy, jesteśmy w stanie stworzyć całkiem nową trasę. A gdy to powtarzamy, udeptujemy dany szlak. Po jakimś czasie szlak może stać się tak przejezdny, że nowa umiejętność robi się wręcz automatyczna. To właśnie się dzieje, gdy uczysz się obcego języka, jazdy na rolkach, gry na gitarze czy obsługi wózka widłowego.
Uczenie się tworzy nowe połączenia i wzmacnia te, które już są. Dzięki neuroplastyczności mózgu jest to możliwe przez całe życie. Ale tylko pod warunkiem, że uczymy się nowych rzeczy.
Brak komentarzy